Od niepamiętnych czasów ludzie zajadle bronili swojego dobytku oraz zdobywali nowe bogactwa drogą podboju i grabieży. Z czasem zwykli myśliwi i rolnicy utworzyli do tych celów osobną kastę, która miałaby osiągnąć przewagę nad każdym wrogiem dzięki lepszemu wyszkoleniu i doświadczeniu. Mowa o wojownikach, mistrzach oręża, znanych na całym świecie, w każdej kulturze. W językach europejskich nazwy tego fachu mają wspólny rdzeń – „wojna”. To właśnie wojna rodzi wojowników, podobnie jak wojna ich zabiera z tego świata, jednocześnie zapisując ich imiona w historii. Jednym z najbardziej patetycznych dzieł literatury, traktującym o działaniach zbrojnych, jest „Iliada” Homera. Treść eposu wysówa na pierwszy plan jednego herosa, najwybitniejszego z ludzi wojny – Achillesa. Moim zdaniem to właśnie wódz Myrmidonów zasługuje na miano wzoru wojownika.
Żywot mitycznego Achillesa powiązany był z przepowiednią, według której będzie żył długo i szczęśliwie lecz w zapomnieniu, albo weźmie udział w wyprawie przeciwko Troi, gdzie zginie, ale okryje się wieczną chwałą. Przekonany o swojej nadzwyczajnej odporności na ciosy, którą zawdzięczał kąpieli w Styksie, Achilles śmiało wyruszył na wojnę. Jak to bywa w świecie greckich mitów, reszta historii była dziełem fatalizmu – pierwszeństwa przeznaczenia przed wolą ludzką.
Sponsor odcinka!
Najbardziej wymownym dowodem na militarny kunszt Achillesa jest pewna zależność. Homer pisał, że kiedy heros brał czynny udział w walce, Grecy zyskiwali przewagę nad wrogiem, jednak gdy jego duma została urażona za sprawą odebrania mu branki Bryzejdy przez Agamemnona, porzuciwszy walkę osłabił obóz grecki. Achilles bowiem nie uznawał zwierzchności nad sobą, był na to zbyt dumny i hardy, czyli taki, jakim powinien być prawdziwy człowiek zrodzony dla wojny.
Syn Peleusa złożył broń pogrążony w gniewie. Trojańczycy zyskali ogromną przewagę, już prawie spalili triery Achajów. Wówczas Patroklos, przyjaciel herosa, postanowił ruszyć do boju. Uprosił u Achillesa pożyczenie zbroi i w szaleńczej walce wyparł trojańskich żołnierzy aż pod mury miasta. Tam książę Hektor stoczył z nim zwycięski pojedynek, przez zbroję myląc Patrokolsa z Achillesem.
Śmierć przyjaciela rozgoryczyła Achillesa i wzbudziła chęć zemsty. Najważniejszym, najwznioślejszym, wręcz tytańskim starciem tej wojny był właśnie pojedynek Achillesa i Hektora. Jedynie trojański książę mógł pretendować do tytułu największego wojownika, jednak Achilles nie pozostawił złudzeń kto jest prawdziwym panem wojny. Pokonawszy księcia, heros wlókł jego trupa za rydwanem dookoła miasta, upokarzając i zrozpaczając tym samym ludność Troi, szczególnie ojca zabitego – króla Priama.
Wojna jest okrutna więc i najlepszy wojownik musi być uosobieniem okrucieństwa. Takim właśnie wydaje się Achilles. Prawdą jest jednak to, że wojna odkrywa zarówno gorszą jak i lepszą stronę człowieka. Nawet gniewny i dumny heros znalazł w sobie na tyle wyrozumiałości i dobroci, że pożałował rozgoryczonego ojca Hektora i uznawszy jego mądrość, zwrócił mu ciało syna, aby zostało odprawione w zaświaty jak na księcia przystało.
Wydawać by się mogło, że po śmierci Hektora nie ma już nikogo, kto mógłby pokonać niezrównanego wojownika. Ciągle jednak nad głową Achillesa wisiało widmo przeznaczenia. Przepowiednia musiała się spełnić. Ani najmądrzejsi królowie, ani najwybitniejsi wojowie nie są w stanie pokonać fatalizmu. Losem Achillesa było umrzeć na wojnie, w pełni chwały, której echo będzie się niosło przez tysiące lat. Tak też się dokonało. Achilles zginął rażony przez księcia Parysa strzałą w piętę – jedyny swój słaby punkt, którego nie obmyły wody upiornej rzeki.
Ginąc, heros zapewnił sobie wieczne życie, czego dowodem jest chociażby fakt, iż kolejne pokolenia nadal poznają jego legendę i wciąż uznają go za wzór wojownika. Jego imię wpisało się złotymi literami w cywilizację europejską. Achilles zdobywca, Achilles śmiejący się śmierci w twarz – takim właśnie przeszedł do etosu żołnierskiego. Każdy generał chciałby mieć w swoich szeregach samych Achillesów. Jego postać, pełna treści i wyrazista, powinna służyć jako wzór nie tylko dla żołnierzy, ale i dla wszystkich ludzi, szczególnie w dzisiejszych czasach pełnych miernoty, pozbawionych charyzmatycznych osobowości.
W nowoczesnym świecie tęsknota do heroicznych czynów i silnych charakterów ma swój wyraz w twórczości artystycznej. Szereg literatów, muzyków, malarzy i filmowców odwołuje się do mitycznego świata bogów i bohaterów aby przywrócić choć na chwilę antycznego ducha. Wystarczy spojrzeć na takie tytuły jak „Conan Barbarzyńca” autorstwa Roberta E. Howarda aby odkryć wyżej wymienione fascynacje. Potężny wojownik idący twardym i śmiałym krokiem naprzeciw niebezpieczeństwu, ponad dobrem i złem jak nadczłowiek nietzscheański – to właśnie nostalgia za utraconym światem, która chętnie sięga do antycznych podań i legend.
Wobec problemów współczesnego świata, osobowość achillejska urasta do rangi symbolu. W myśl filozofii Fryderyka Nietzschego, służy jako przeciwstawienie witalnej siły dionizyjskiej wobec skostniałej, przewartościowanej apollińskości. Autentyczność i charakterność – cechy bez wątpienia achilljskie – są przedstawione jako przymioty człowieka wolnego ducha.
Z całą pewnością, uważam że postać Achillesa załuguje na swą sławę. Jest bowiem ponadczasowa i uniwersalna. Służy jako wzór nie tylko wojownika, ale także człowieka „lepszej kategorii”. Może to wydawać się kontrowersyjne dla ludzi pokornych i altruistów, ale pogarda dla życia tonącego w nihilizmie i marności ma swojego patrona w nikim innym, jak własnie w najwybitniejszym z wojowników – w Achillesie.